Zależy nam na budowaniu trwałych relacji z miejscem
Projektowany obiekt nigdy nie jest przedmiotem zawieszonym w próżni. Zawsze jest ulokowany w jakimś środowisku przyrodniczym. Uważamy, że z tym środowiskiem ma współistnieć, współtworzyć go, bez względu na to, czy ma służyć do mieszkania, pracy, czy produkcji – mówi architekt Paweł Naduk
Pracownia 77STUDIO architektury właśnie obchodzi swoje 23-lecie. Jakie idee, które przyświecały wam niemal ćwierć wieku temu, przetrwały do dzisiaj?
- Jedną z takich wartości jest wizja architektury jako zjawiska długofalowego. Szczególnie dbamy, aby obiekty, które powstają w pracowni, były nie tylko ponadczasowe, ale żeby z biegiem lat nabierały szlachetnych rys. Od samego początku dążyliśmy do tworzenia projektów, których nie zdezaktualizuje postęp technologiczny czy przemijająca moda. Uważamy, że warto oceniać architekturę budynku po dziesięciu latach od jego zrealizowania. Taki okres pozwala na spojrzenie z dystansem na koncepcje, idee i decyzje projektowe, które się podjęło. Zderzenie ich z osią czasu potrafi zdewaluować nietrafione rozwiązania. Staramy się o tym cały czas pamiętać.
Podkreślacie szczególne poszanowanie dla lokalnej tożsamości. Dlaczego jest to dla was tak ważne?
- Dobrze zaprojektowany budynek powinien uwzględniać zastane uwarunkowania historyczne, przyrodnicze oraz kulturowe. Jesteśmy dziś bardziej tego świadomi niż dwadzieścia lat temu i nie chodzi tylko o skutki dla środowiska, czy ślad węglowy. Przyczynia się do tego błyskawiczna wymiana informacji i związana z tym unifikacja, również w architekturze. Na całym świecie powstają podobne do siebie sklepy, stacje benzynowe i osiedla. Dlatego stawiamy przed sobą zadanie głębokiej analizy miejsca, w którym powstaje obiekt, aby poszukiwać tożsamości danej lokalizacji. Aby obiekt, który powstanie był ściśle przypisany do swojego miejsca.
Który z projektów może Pan zaliczyć do najlepszych przykładów kultywowania lokalnych tradycji budowlanych?
- Trudno wyróżnić jeden. Przykładem może być chociażby Willa pod Skocznią na Mokotowie. Budynek jest obecnie siedzibą znanego studia filmowego OTO Film. Zaprojektowana w układzie tarasowym bryła z szarej cegły ma nawiązywać do charakteru przedwojennej zabudowy willowej Starego Mokotowa. Kaskadowa forma może być postrzegana jako współczesny cytat willi prof. Romualda Gutta, natomiast charakterystyczną perforację z cegły „przeszczepiliśmy” z nieistniejącego Kina Moskwa. Chcemy w ten sposób przedłużyć te charakterystyczne dla dzielnicy tradycje budowania.
Najgłośniejsze wasze projekty to domy jednorodzinne, chociażby ten znany z programów Big Brother, Top Model czy serialu Pułapka.
- Dom z Uniesionym Narożnikiem, bo o nim mówimy, był bohaterem kilku popularnych programów telewizyjnych. Położony jest w Gołkowie pod Warszawą nad pięknym stawem, w otoczeniu wysokich traw i starodrzewu. Krajobraz ma tu swoją kontynuację w architekturze rezydencji – elewacji pokrytej sosnowym drewnem czy zewnętrznych basenach, których tafla wody zespala się wizualnie ze stawem. Innym obiektem, który pojawiał się w mediach, jest Dom 3 Ogrody w Komorowie. W czasach, w których powstawał, był na tyle nowatorski, że stanowił wyzwanie dla krajowych wykonawców. Głównie ze względu na konieczność zastosowania wielkich, przesuwnych tafli szkła, czy składanych ścian. Ale właśnie dzięki takim rozwiązaniom, możliwe było m.in. stworzenie basenu, który na co dzień schowany pod dachem, można w lecie otwierać na otoczenie ogrodu.
Wasze budynki, nawet te o dużej powierzchni użytkowej, dają wrażenie spokoju i przytulności. Ma się też poczucie obcowania z naturą.
- Szalenie istotne z naszej strony jest dążenie do kształtowania przestrzeni z zachowaniem ludzkiej skali. Niektóre z obiektów w sposób świadomy kształtowaliśmy w taki sposób, żeby wyglądały na mniejsze, aniżeli są w rzeczywistości. Mam tu na myśli np. zespoły mieszkaniowe Quarta Apartamenty Ursynów, czy Osiedle Podleśna w Ząbkach. Zależy nam na budowaniu trwałych relacji użytkownika z miejscem i to przejawia się w naszych decyzjach projektowych.
Wchodzą w dialog z otoczeniem, a czasami wręcz ustępują przyrodzie, jak w przypadku domów zaprojektowanych nad brzegiem rzeki czy w leśnym otoczeniu.
- Projektowany obiekt nigdy nie jest przedmiotem zawieszonym w próżni. Zawsze jest ulokowany w jakimś środowisku przyrodniczym. Uważamy, że z tym środowiskiem ma współistnieć, współtworzyć go, bez względu na to, czy ma służyć do mieszkania, pracy, czy produkcji.
W realizacjach tworzonych ludzką ręką trudno wyzwolić tak dobre emocje, jak podczas spaceru w lesie czy po plaży. Dlatego próbujemy do tych pozytywnych doznań nawiązywać. Jak w Domu na Skarpie, który w ubiegłym roku powstał nad brzegiem Wisły. Z działki, na której stanął, roztacza się niesamowity widok na dolinę rzeki i ciągnącą się po horyzont równinę. Urzekła nas różnorodność krajobrazu i poczucie wolności, którego doświadczaliśmy, odwiedzając tę okolicę. Od razu wiedzieliśmy, że dom, który stanie na skarpie ma w jak najmniejszym stopniu ingerować w ten krajobraz.
A jeśli ten krajobraz, okolica nie jest ciekawy, inspirujący?
- Tak też się zdarza. Takim wyzwaniem był dla nas np. projekt Domu (Nie)miejskiego, zwanego też przez nas żartobliwie „Domem na najbrzydszej działce świata”.
Już sama jego nazwa wskazuje, z jaką materią przyszło wam się zmierzyć.
- Niewielka, miejska działka ze wszystkich stron była otoczona zabudowaniami gospodarczymi, „ślepymi” ścianami sąsiadów i podobnymi widokami, od których najchętniej chcemy się odwrócić, niż czerpać inspirację. Mimo tego podjęliśmy się próby ukształtowania przestrzeni do życia - domu „zamkniętego” do wnętrza, schowanego w zieleni, który ma zapewniać jej mieszkańcom zaciszną, zieloną enklawę w środku nieprzyjaznego optycznie otoczenia.
Nie obawiacie się etykiety pracowni od ekskluzywnych domów?
- Domy jednorodzinne, szczególnie te niepowtarzalne w formie, są nośną architekturą. W dobie mediów społecznościowych i szerokiego dostępu do fotografii z całego świata wzbudzają zainteresowanie nie tylko zawodowców. Ale my zawsze projektowaliśmy w różnych obszarach budownictwa, zarówno budynki wielorodzinne, jak i biura czy obiekty przemysłowe. Na przykład biurowiec Słoneczna Office znalazł się w gronie najlepszych obiektów użyteczności publicznej zrealizowanych w XXI wieku, a dla znanego producenta betonu firmy Budokrusz przygotowujemy dokumentacje inwestycji w całej Polsce. Wykorzystujemy wiedzę i technologię z różnych dziedzin właśnie dlatego, że projektujemy nie tylko jednego rodzaju obiekty. W budynkach przemysłowych nie boimy się gry światłem, bo mamy doświadczenie z domów jednorodzinnych i wiemy też jak to zrobić ekonomicznie. I z drugiej strony - dzięki temu, że mieliśmy okazję projektować obiekty biurowe i przemysłowe, potrafimy zastosować rozwiązania z języka tej architektury przy realizacji wysokiej klasy domu jednorodzinnego, na przykład przy jego ponadgabarytowych rozpiętościach.
W jaki sposób odpowiadacie na zmieniające się potrzeby życiowe użytkowników budynków mieszkalnych?
- Ciekawym eksperymentem było osiedle Quarta Apartamenty na Ursynowie, gdzie postanowiliśmy podjąć próbę stworzenia czegoś w rodzaju nowego segmentu mieszkalnictwa. Zespół budynków miał odpowiadać na potrzeby mieszkańców, którzy w zabudowie wielorodzinnej cenią sobie poczucie bezpieczeństwa i przynależności do wspólnoty, a z drugiej strony pragną prywatności, widoku na ogród, przestronnego salonu, z obszerną wyspą kuchenną i kominkiem, jak w domu jednorodzinnym. Słowem: apartament i dom w jednym. Chyba się to udało, bo zainteresowanie przerosło oczekiwania inwestora, a o oferty na rynku wtórnym bardzo trudno.
Która z waszych realizacji dała wam szczególnie dużo satysfakcji?
- Największą satysfakcję sprawiają nam te realizacje, które mają swój mały wkład w poprawę ładu przestrzennego nie tylko w zakresie naszego terenu inwestycji, ale także w sąsiedztwie inwestycji. Cieszy bardzo, gdy stają się impulsem dla otoczenia, motywacją dla sąsiadów, czy wprowadzając nowy standard, skłaniają lub dodają odwagi kolejnym inwestorom do budowania lepszych obiektów.
Takich obserwacji mamy kilka. Dla przykładu - w pierwszych latach XXI w. w podwarszawskich miejscowościach królowały obiekty mieszkaniowe o bardzo niskim standardzie. Masowo powstawały betonowe osiedla z najtańszych materiałów, ze źle doświetlonymi mieszkaniami, z maleńkimi oknami, czasami „studnie” bez dostępu światła, z zabetonowanymi podwórkami w postaci placów parkingowych, bez garaży podziemnych, pozbawione zieleni. Nie inaczej było w Ząbkach. I właśnie w otoczeniu takiego budownictwa postanowiliśmy stworzyć dostępną dla ludzi mniej zamożnych przyjazną do życia architekturę - Osiedle Podleśna.
Mimo ograniczonego budżetu udało się zaprojektować osiedle kameralne w formie, z dużymi tarasami, loggiami, oknami schodzącymi do podłóg i garażami pod całym terenem inwestycji. Tynkowane elewacje uzupełniały bardziej szlachetne materiały, a dziedzińce wypełniała zieleń.
I okazało się, że nie tylko w prestiżowych dzielnicach klienci oczekują takiej oferty. I co równie ważne - to się da bardzo dobrze skomercjalizować, bo niesprzedawalny dotychczas dach w postaci tarasu może stać się wartością dodaną do mieszkania, odpowiednio zaprojektowane okna nie muszą podnosić kosztu budowy, a cenę racjonalnie zaprojektowanego garażu z nawiązką pokrywa sprzedaż miejsc postojowych.
Z dużą satysfakcją przyjęliśmy, gdy w okolicy zaczęły powstawać lepsze inwestycje niż wcześniej, oferując wyższy standard i tym samym lepszą jakość życia nowym mieszkańcom.
Dziękuję za rozmowę.