Osiedla kompletne, kompleksowe, 15-minutowe – określeń jest wiele, ale cel jeden: stworzyć takie miejsce do zamieszkania, w którym wszystko, co potrzebne, jest w zasięgu ręki. Koncepcja ta od lat jest silnym trendem w architekturze. Urbaniści pokochali ją za efektywność wykorzystywania przestrzeni, mieszkańcy – za wygodę. Jaka jest ich przyszłość? Co mają szansę zmienić?
W ślad za zrównoważonym rozwojem
Przez lata wyzwaniem architektury było projektowanie miejsc dla konkretnych grup ludzi. Powstawały bogate willowe dzielnice, osiedla robotnicze, strefy z zakładami produkcyjnymi, nowoczesne centra biurowe czy ogólnodostępne place, deptaki i parki. To z kolei generowało coraz to większy ruch w miastach. Niekiedy przyczyniało się też do przestępczości w niektórych rejonach, ale na pewno do zróżnicowania charakteru poszczególnych dzielnic. Stąd łatwo do tworzenia podziałów w społeczeństwie.
Być może właśnie z uwagi na tę społeczną misję integrowania mieszkańców nurt miast 15-minutowych stał się tak popularny. Ale czym tak naprawdę jest ta koncepcja? Opiera się ona na założeniu, że wszystko, co niezbędne, powinno znajdować się w odległości maksymalnie 15 minut od miejsca zamieszkania. Dotyczy to zarówno sklepów, usług, placówek medycznych, jak i szkół, przedszkoli oraz miejsc pracy. Mieszkańcy spędzają mniej czasu na dojazdach, przesiadają się na inne środki komunikacji, wzrasta bezpieczeństwo i zmniejsza się emisja. Wszystko to zgodnie z ideą zrównoważonego rozwoju.
Projektowanie dla wszystkich pokoleń
– O mobilności mówi się wiele w kontekście młodych, rozpoczynających swoje życie zawodowe osób. Podkreśla się duże znaczenie ograniczenia przemieszczania się samochodem – zarówno dla środowiska, jak i dla samych zainteresowanych, którzy zyskują więcej czasu i są mniej sfrustrowani. Tymczasem tymi, którzy mogą nawet w większym stopniu skorzystać z miast 15-minutowych, są seniorzy i najmłodsze pokolenia. Architekci i urbaniści powinni o tym szczególnie pamiętać – mówi Agnieszka Szczepaniak, architekt w pracowni AP Szczepaniak.
Seniorzy to grupa społeczna dotknięta większym wykluczeniem – niekiedy komunikacyjnym, wynikającym z bycia zdanym wyłącznie na komunikację miejską, a niekiedy społecznym. Samotność to problem XXI wieku, który pandemia COVID-19 tylko wzmocniła.
Dlaczego to właśnie osiedla kompletne mogą być dla nich dobrym rozwiązaniem? Jeżeli w pobliżu domu mogą załatwić wszystko, czego potrzebują – to takie miejsce jest dla nich po prostu wygodniejsze. Przemieszczanie się po mieście przestaje być potrzebne do codziennego życia. Mniejsze osiedle – z lokalnymi sklepami, kawiarniami i piekarniami, parkiem czy targiem warzywnym – to również miejsce do nawiązywania relacji czy nawet przypadkowych interakcji. Podobnie najmłodsze pokolenia – które w obrębie swojego osiedla mogą spotykać się z przyjaciółmi, chodzić na spacery czy spędzać aktywnie czas. Zmniejsza się anonimowość mieszkańców, rośnie za to poczucie bezpieczeństwa i przywiązania.
Jednak co najważniejsze – osiedla kompletne powinny nie tylko łączyć rożne funkcje, ale też być atrakcyjne dla ludzi w różnym wieku, co sprzyja integracji i daje korzyści wszystkim pokoleniom. Wymiana doświadczeń jest zawsze cenna i powinna być najistotniejszym celem budowania relacji międzyludzkich.
Trzeba dobrej infrastruktury
Specjaliści podkreślają, że już dziś na znaczeniu zyskują osiedla typu mixed-use. Łączą w sobie różne funkcje: mieszkaniowe, usługowe, handlowe czy biurowe. Przestrzeń jest wykorzystywana efektywnie, bez względu na porę dnia czy roku. Łatwiej też o jej późniejsze przekształcanie, w zależności od bieżących potrzeb.
– Projektowanie osiedli kompletnych niesie za sobą oczywiście również wyzwania. Ludzie muszą przyzwyczaić się do korzystania z otaczającej ich oferty, z własnej woli przesiąść się na rowery czy do komunikacji miejskiej. To zmiana, która nie zachodzi z dnia na dzień i wymaga również partycypacji miasta. To władze muszą zapewnić taką infrastrukturę i transport publiczny, by mieszkańcy sami dostrzegli, że rezygnacja z samochodu na rzecz jazdy autobusem, tramwajem czy rowerem po prostu bardziej się opłaca: ze względów czasowych i finansowych. Zyskuje na tym środowisko oraz bezpieczeństwo, ale stoi za tym zmiana postrzegania komunikacji – tłumaczy Szczepaniak.
Korzyść dla miast
Już na etapie projektowania architekci powinni pamiętać o tym, aby myśleć o przestrzeni kompleksowo. Należy planować osiedla w taki sposób, aby możliwie w jak największym stopniu uzupełniać tkankę miejską, nie dopuszczając tym samym do rozlewania się miast. Idealną sytuacją jest, jeśli mieszkańcy w pobliżu swojego miejsca zamieszkania mogą korzystać z rozmaitych usług, a wszystkie potrzeby zaspokajają w niedalekiej odległości od domu.
O korzyściach dla klimatu i dla samych mieszkańców mówi się wiele, ale trzeba przyznać jedno – takie projektowanie niesie również benefity dla miasta. Suburbanizacja, czy też po prostu rozlewanie się miast, generuje większe koszty. Poza samą komunikacją konieczne jest doprowadzenie mediów – gazu, prądu, internetu, wody czy kanalizacji. Efektywne wykorzystywanie gruntów – zwłaszcza w czasach, gdy ich dostępność maleje – jest dziś na wagę złota.